Wpisy archiwalne w kategorii

serwis

Dystans całkowity:13.40 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:00:42
Średnia prędkość:19.14 km/h
Liczba aktywności:1
Średnio na aktywność:13.40 km i 0h 42m
Więcej statystyk

do M1 i cięcie kierownicy

Poniedziałek, 14 marca 2011 · Komentarze(3)
Kategoria rowerowanie, serwis
Dziś już lepiej, chociaż dalej odczuwam przerwę od roweru ;P. Na szczęście udało się pojeździć delikatnie. Przed południem szybki skok do M1 z bracikiem i naxem. Nie czułem się na siłach na walkę z Bytomiem, dlatego chłopaki pojechali beze mnie. Wcześniej jednak ustaliliśmy, że po ich powrocie tniemy! :>.

Gdy powrócili udaliśmy się do piwnicy, aby przeprowadzić operację na meridce :P.
Kierownica została skrócona z 60cm do 56cm (mniej więcej =]). Teraz już wiemy co odpowiadać, gdy ktoś zada pytanie "ile osób jest potrzebnych do skrócenia kierownicy w rowerze" ;D... trzi :>. Ciąłem ja, ciął nax, michał trzymał, co by się operowana nie wyrywała. Na końcu przypiłowaliśmy końcówki pilnikiem i można było zakładać szpargały (na razie tylko rogi ;P). Przy okazji mostek zrobił upside down :>.

Krótka jazda testowa pod blok naxa uświadomiła mnie, że miałem Ją operować już rok temu. Nie wiem jak przetrwaliśmy razem cały 2010 :P. W końcu zaczęła się kulturalnie prowadzić, a nie... (i nasze ulubione 3 kropeczki :D)

PS kiedyś pewnie pozmieniam to wszystko w cholerę ;P, marzy mi się mostek, kiera, rogi, gripy, pancerze, szczęki, klamki, obejma i wiele wiele innych ;). Będą fundusze będę myślał, głównie biało ;).

zaparkowane


bracik kurier


cięcie gięcie, czyli PIŁA VIII ? ;P (sam już nie wiem, gdzie oni są z tą perełką kina)




jazda testowa, ładny panning wyszedł, a ja się nieładnie przygarbiłem jak tołdi jakiś ;D

Operacja

Środa, 5 maja 2010 · Komentarze(9)
Kategoria serwis
Dawno dawno temu, za kilkoma włosami, za kilkoma zwojami w mózgu zapadła decyzja w sprawie zmiany koloru amortyzatora. Pomysł podsunął nax, który chciał pomalować swój poserwisowy amor z allegro (za 26zł!!!!) :)). Z uwagi na to, że zawsze chciałem mieć białego :P bakcyla podłapałem momentalnie. Nie było funduszy na zakup nowego, a więc pozostało poddać operacji obecnego.

Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu 27 marca 2010r. odbyła się tzw. impreza amorowa. W naxowym pokoju serwisowym do ręki dostałem wiertarkę i nakazano mi działać. Działałem, walczyłem, szlifowałem. Nax w tym czasie dopieszczał swojego srebrnego widelca papierem, a bracik leżał i wspomagał nas dobrym słowem ;]. Po dość łatwej bitwie przyszedł czas na zakamarki i zabawę papierem. Zabawa to nieodpowiednie słowo, męczarnie i katusze, te pasują idealnie. Michał widząc to, poleciał do sklepu po napój życia. Niestety duchowe wsparcie brata i żubr dbający o prawidłową gospodarkę mineralną w naszych organizmach nie dawały rady. Nax i ja mieliśmy dosyć, byliśmy wykończeni, a mnie dopadł nawet efekt tzw. ściany. Ostatecznie udało się osiągnąć w miarę zadowalający efekt. Słowo w miarę podkreślamy siedmiokolorową bananową kredką ;).

W okresie Świąt amor został oddany do lakiernika, gdzie przyjął na siebie podkład i stał się złoty. Póżniej nastał okres stagnacji, ponieważ na naszym pięknym Śląsku niemożliwe jest kupienie "białego lakieru akrylowego RAL 9003 połysk" :/. Z pomocą przyszło allegro i już 2 tygodnie później mogłem przystapić do kolejnych działań. Malowanie w warunkach "polowych" z jedną puszką lakieru (mój błąd), zmusiło mnie do nakładania warstw w sposób niezgodny z instrukcją, a więc karygodny :P. Efekt był średni na jeża, ale udało się. Dwie rurki połączone podkową zmieniły swoje barwy :). Kolega sąsiad wpadł do piwnicy sprawdzić co się dzieje, ponieważ już przed blokiem poczuł się jak w lakierni. Dla lepszego efektu polecił zakup lakieru bezbarwnego i papieru 2000. Z pomocą przyszła jego dłoń, Praktiker po raz kolejny nie był w stanie sprostać tak wyszukanym wymaganiom, sprostała im Wieszowa :P.

Po szlifowaniu na mokro przyszedł czas na meridowe najklejki, co by dodać trochę finezji i polotu do wyglądu końcowego. Na końcu wypsikałem bezbarwny lakier i po wyschnięciu można było przystąpić do montażu, który odbył się 5 maja 2010r. :). Z małymi problemami i ogromną pomocą naxa operacja zmiany koloru skóry kończyn mojej meridki zakończyła się powodzeniem. Nóźki zostały złożone i zamontowane. Jak na moją pierwszy zabieg rezultat końcowy zadowalający. Na jutrzejszej Gliwickiej Masie Krytycznej meridzia stwierdzi, czy akceptuje swoje nowe giczały. Raczej nie ma innego wyjścia ;).
Dzięki nax, dzięki brat zwłaszcza za fotki :P.

PS 8 maja 2010r. moja meridka będzie obchodziła swoje pierwsze urodziny :).

zapis fotograficzny operacji

przed


po