WPKiW oraz Katowicka Masa Krytyczna (kwiecień)

Piątek, 30 kwietnia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria masy
Amorowych historii ciąg dalszy. Tym razem z kupnem lakieru bezbarwnego i papieru 2000. Wybudowali 3 razy większego Praktikera niż poprzedni, a ja muszę kupować na alledrogo, albo po okolicznych wioskach (Wieszowa), paranoja jakaś.
Ostatni piątek miesiąca, co oznaczało że Katowice się mobilizują i wzywają wszystkich dwukółkowych do podobnych czynności. Na masie miałem zaprezentować swojego amora po zmianie koloru skóry, niestety po raz kolejny nie udało się i jechałem na naxowym 26-ścio-złotowym ;). Mój potrzebował kolejnego malowania, ale na szczęście już czeka na montaż.

Nax przed wyjazdem poprosił mnie, abym zajechał do Madaja po neopren na tylny trójkąt. Jeszcze mu tego nie wybaczyłem ;p, a na samą myśl dostaję drgawek. Z tego co działo się w sklepie możnaby nakręcić 5 odcinków M jak Miłość i 10 Klanu. (2 osoby w kolejce, sprawdzanie wszystkich pompek i dętek, przykrecanie 1 śrubki przez dwóch pracowników, 3 drzwiowa zawalidroga, szukanie odpowiednich drobnych). Określiłem to mianem ZNP (Zespołu Napięcia Przedmajowego), za przeproszeniem, ludziom dosłownie odpierdoliło, czego świadkami byliśmy także póżniej na drogach w stronę Katowic.

Szczęśliwie osiągnęliśmy park w Chorzowie. Wcześniej rozkoszując się widokami pięknych polskich kobiet i korzystając z dobrych rad carrefourowego ochroniarza, dzięki którym zakupiliśmy napoje mijając ZNP-owe kolejki. Potem kręciliśmy już po parku. Dawno tam nie byłem i zapomniałem jak ładny jest. W sam raz na romanticzne spacery we dwoje ;). Odwiedziliśmy Planetarium, gdzie nax próbował coś sobie zrobić :P. Poźniej krótki odpoczynek nad wodą i szuranie pod teatr, ponieważ godzina nas zaskoczyła.

Zdążyliśmy dojechąć. Na miejscu czekała już spora grupka masowiczów. Niektórzy z nich byli przesłuchiwani przez miłość mojego życia nr (niepamietam :P) , którą była reporterka TV Silesia. Po paru oświadczeniach organizacyjnych Cuska, ruszyliśmy. Nax namówił mnie do ubrania kamizelki, chociaż widząc tylu jaskrawo-zielonych nie byłem przekonany :). W sumie dobrze, że ubrałem, bo udało się zablokować parę skrzyżowań, co przypomniało mi, dlaczego tak lubię Katowicką Masę Krytyczną. Trasa przebiega przez centrum, ścisłe centrum, gdzię jesteśmy zauważalni.

Po masie udaliśmy się na afterparty masowe do WPKiW, gdzie udało się poznać kilku nowych bikerów różnego rodzaju. Były szosy, fulle, streety, hardy i hardfulle ;). Były ciekawe rozmowy, o których pisać można tylko w obecności telewizyjnego, czerwonego kółka. Był także "rowerowy dywan" , określenie opatentowane przez bracika :].

Po zapadnięciu zmroku skierowaliśmy się w stronę Zabrza, odprowadzając po drodze nie w pełni oświetlonego Cuska. Z powrotem jechało się przyjemniej, bo chłodniej, no i bracik "ciągnął" na podjazdach :].

Fotki z naxowego aparatu.

przeprosty w parku :)


mniejsze ufo, większe jest w Katowicach


siemano shimano


masakra-tyczna


rowerowy dywan

Komentarze (2)

powrotne podjazdy? zachwycony nie jestem :p
mniej szopa? zgadzam się!
rowerowy dywan?..ZGADZAM SIĘ! :p

mehow 07:16 czwartek, 6 maja 2010

TE!
Mniej tego Fotoszopa =P

nax 01:59 czwartek, 6 maja 2010
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa apoto

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]