Eksploracja hałdy
Wtorek, 22 czerwca 2010
· Komentarze(2)
Kategoria rowerowanie
Dzień, w którym swoje święto miał mój bratanek, jednak nie powstrzymało to od szybkiego wyskoczenia na kółka. Celem były tereny, aby troszkę zamieszać w tych wszędobylskich asfaltach. Z uwagi na małe ilości czasu i brak zaopatrzenia energetycznego w kieszeniach jak i w żołądku padło, na hałdę między Zabrzem i Sośnicą.
Na różnego typu podjazdach zdałem sobie sprawę, że jednak opona ma znaczenie ;).
Wiele zatrzymań w miejscu, jadąc pod górkę. Kręcę , dociążam tył i nic, rower stoi w miejscu i kopie :P. Kto wie, może mam taki moment w nogach? :>. Tak serio, to zapewne wina po pierwsze opony firmy CST i po drugie wyłysienia jej powierzchni. Dopóki nie zacznę łapać kapciów troszkę ją jeszcze pomęczę, ale nie ma mowy o wybieraniu się w jakiś poważniejszy teren.
Na hałdzie doszło do zatracenia się naxa, który nie zawahał się użyć swojego fulla i zjeżdżając z prędkością dużo większą niż dopuszczalna w tym miejscu po prostu zniknął ;). Odnaleźliśmy się w miejscu, gdzie parę tygodni wcześniej się ogniskowaliśmy. Dobrze mieć takie punkty orientacyjne. W dalszej części było nam dane zobaczyć usypywanie hałdy przez ciapąg w ciekawych kolorach oraz odnalezienie skarbów Ziemi Śląskiej.
Po godzince w terenie rozjechaliśmy się do domów. Udało się zdążyć na urodziny bratanka, które odbyły się pod tagami: whisky, lasagne i nikon d50 :), aaa i McLAren F1 (bracik składał bolida z 260 częsci - złożył :P)
eksploracja mode: ON
podjazd przy którym się zakopałem ;)
kazano się nie ruszać, żebym też miał jakieś zdjęcie, posłuchałem i mam ;)
złote złoto
czarne złoto
rasta train :)
Na różnego typu podjazdach zdałem sobie sprawę, że jednak opona ma znaczenie ;).
Wiele zatrzymań w miejscu, jadąc pod górkę. Kręcę , dociążam tył i nic, rower stoi w miejscu i kopie :P. Kto wie, może mam taki moment w nogach? :>. Tak serio, to zapewne wina po pierwsze opony firmy CST i po drugie wyłysienia jej powierzchni. Dopóki nie zacznę łapać kapciów troszkę ją jeszcze pomęczę, ale nie ma mowy o wybieraniu się w jakiś poważniejszy teren.
Na hałdzie doszło do zatracenia się naxa, który nie zawahał się użyć swojego fulla i zjeżdżając z prędkością dużo większą niż dopuszczalna w tym miejscu po prostu zniknął ;). Odnaleźliśmy się w miejscu, gdzie parę tygodni wcześniej się ogniskowaliśmy. Dobrze mieć takie punkty orientacyjne. W dalszej części było nam dane zobaczyć usypywanie hałdy przez ciapąg w ciekawych kolorach oraz odnalezienie skarbów Ziemi Śląskiej.
Po godzince w terenie rozjechaliśmy się do domów. Udało się zdążyć na urodziny bratanka, które odbyły się pod tagami: whisky, lasagne i nikon d50 :), aaa i McLAren F1 (bracik składał bolida z 260 częsci - złożył :P)
eksploracja mode: ON
podjazd przy którym się zakopałem ;)
kazano się nie ruszać, żebym też miał jakieś zdjęcie, posłuchałem i mam ;)
złote złoto
czarne złoto
rasta train :)