Katowicka Masa Krytyczna (wrzesień)
Piątek, 24 września 2010
· Komentarze(3)
Kategoria masy
Po powrocie z uczelni nie miałem zbyt wiele czasu. To też przyczyniło się do zjedzenia niepełnowymiarowego obiadu w postaci żuru :P. Na szczęście istnieje chleb, którym ochoczo się wspomagałem. Posilony zabrałem się za szybki serwis meridki, co by dojechała do Katowic. Czasoprzestrzeń się kurczyła, więc zamontowałem tylko lampki i na szybko przeczyściłem i nasmarowałem łańcuch. Z zapakowaną siatką serwisową i bidonem pełnym Power BE wyruszyłem z bracikiem do kce.
Trasa minęła bardzo przyjemnie, zostaliśmy wyprzedzeni przez może 15 samochodów. W ten dzień tygodnia i o tej godzinie, raczej wraca sie z Kato niż do nich jedzie, co bardzo cieszy ;p. Niestety nie cieszył stan drogi, 5 razy wjechałem w połacie samochodowego szkła, modląc się przy tym by tylna łysa opona dała radę ;). Potem było jeszcze jakieś stado kasztanów, ale chyba ominąłem wszystkie skoro brak gleby ;P. Na miejsce startu dotarłem o 17:55 oceniając moim przyszłym inżynierskim okiem, że jest nas 50 :P. Jak się okazało było 55 haha! Mało zwłaszcza, że jadąc przez WPKiW i pod SCC minąłem multum ludzi na rowerach. Szybkie przywitanie ze znajomymi, którzy jak zwykle dopisali (Mycha, nax, Cusek, Hose, Pablow, Dynio i Daniel) i start. Trasa przebiegała bez żadnych zgrzytów, jak zwykle po Katowicach jechało się przefajnie. W trakcie masy dołączył do nas długo i wielce wyczekiwany Jarek. Była to jego pierwsza masa, a mój pierwszy raz, gdy mogłem zobaczyć jego meridzie w ruchu :)... ładna! Masa obfitowała w rozmowy na różne tematy: tramwaje i wódka pita na działce i akademikach (z Dyniem ;p), ścieranie się opon (z Danielem), urodziny naxa i dupy (z Jarkiem :>).
Na mecie szybko się żegnamy i mkniemy na pkp, aby pierwszy raz w życiu skorzystać z biletu rowerowego za 1zł. Skorzystać się udaje, niestety godzinę później, ponieważ jedna pipa zamknęła nam okienko w stylu IN YOUR FACE, dzięki czemu zobaczyliśmy dupencję pociągu. To zmusiło nas (straszne! ;P) do udania się na after w towarzystwie 8 rogów. Ciepła nocka, nie śmierdząca Rawa, budujące się Katowice i mega max słone orzeszki naxa - rewelacyjnie. Niestety włochate sobie poszły, więc skierowaliśmy się na pkp po raz drugi.
Powrót udany, ale żeby piątek był do końca wykorzystany, odwiedziłem jeszcze kumpla na żegnającym lato grillu, gdzie wrzuciłem w siebie kiełbe i karczek, oraz przypadkową zwierzynę w płynie ;).
- oficjalna galeria
Stadion Śląski pije mleko i będzie wielki
odprawa krytyczna
rodzinne zdjęcie
Spodek i błąd windowsa na telebimie ;)
peleton
katowicki audiobiker dawał radę i puszczał system ;)
duch naxa już się czai na kielicha ;p
nocne widoki
after
stajnia, której nie lubimy
Trasa minęła bardzo przyjemnie, zostaliśmy wyprzedzeni przez może 15 samochodów. W ten dzień tygodnia i o tej godzinie, raczej wraca sie z Kato niż do nich jedzie, co bardzo cieszy ;p. Niestety nie cieszył stan drogi, 5 razy wjechałem w połacie samochodowego szkła, modląc się przy tym by tylna łysa opona dała radę ;). Potem było jeszcze jakieś stado kasztanów, ale chyba ominąłem wszystkie skoro brak gleby ;P. Na miejsce startu dotarłem o 17:55 oceniając moim przyszłym inżynierskim okiem, że jest nas 50 :P. Jak się okazało było 55 haha! Mało zwłaszcza, że jadąc przez WPKiW i pod SCC minąłem multum ludzi na rowerach. Szybkie przywitanie ze znajomymi, którzy jak zwykle dopisali (Mycha, nax, Cusek, Hose, Pablow, Dynio i Daniel) i start. Trasa przebiegała bez żadnych zgrzytów, jak zwykle po Katowicach jechało się przefajnie. W trakcie masy dołączył do nas długo i wielce wyczekiwany Jarek. Była to jego pierwsza masa, a mój pierwszy raz, gdy mogłem zobaczyć jego meridzie w ruchu :)... ładna! Masa obfitowała w rozmowy na różne tematy: tramwaje i wódka pita na działce i akademikach (z Dyniem ;p), ścieranie się opon (z Danielem), urodziny naxa i dupy (z Jarkiem :>).
Na mecie szybko się żegnamy i mkniemy na pkp, aby pierwszy raz w życiu skorzystać z biletu rowerowego za 1zł. Skorzystać się udaje, niestety godzinę później, ponieważ jedna pipa zamknęła nam okienko w stylu IN YOUR FACE, dzięki czemu zobaczyliśmy dupencję pociągu. To zmusiło nas (straszne! ;P) do udania się na after w towarzystwie 8 rogów. Ciepła nocka, nie śmierdząca Rawa, budujące się Katowice i mega max słone orzeszki naxa - rewelacyjnie. Niestety włochate sobie poszły, więc skierowaliśmy się na pkp po raz drugi.
Powrót udany, ale żeby piątek był do końca wykorzystany, odwiedziłem jeszcze kumpla na żegnającym lato grillu, gdzie wrzuciłem w siebie kiełbe i karczek, oraz przypadkową zwierzynę w płynie ;).
- oficjalna galeria
Stadion Śląski pije mleko i będzie wielki
odprawa krytyczna
rodzinne zdjęcie
Spodek i błąd windowsa na telebimie ;)
peleton
katowicki audiobiker dawał radę i puszczał system ;)
duch naxa już się czai na kielicha ;p
nocne widoki
after
stajnia, której nie lubimy