Ognisko łączy, ognisko parzy, ognisko uśmiech ma na twarzy
Sobota, 8 maja 2010
· Komentarze(1)
Kategoria meet and greet
Po piątkowej masie długo wracało mi się do domu. Co poradzić skoro nie widziało się kumpla 5 miesięcy. W okolicach ćwierkających ptaków udało się przyłożyć głowkę do poduszki, aby podnieść ją i być zwartym i gotowym do drogi. Dzień był to wielki, ponieważ miało odbyć się masowo-krytyczne ognisko integracyjne. Jak pisałem ostatnio, pogoda nie dopisała, dopisali jednak ludzie. Wiadomo, że nie miejsce, nie pogoda, a właśnie człekokształtni decydują o tym jak będzie wyglądał dzień/noc.
Spotkaliśmy sie na ostatnim przystanku autobusu nr 156, a więc na Sikorniku. Czekała już na nas grupka rządna integracji. Zaczęła się pogodowa licytacja ("będzie padać" , "nie będzie" , "tam błysło" , "ale nie grzmotło , "ooo! a jednak grzmotło :>") , której wynikiem była dwugodzinna ulewa. Schronienie dała nam wiata, gdzie rozpaliliśmy mini ognisko, gdzie czekaliśmy na spóźnialskich, gdzie skrytopijcy decydowali o tym jak będzie wygladała dalsza część dnia. Gdy nikt nie chciał udzielić schronienia w klatkach i piwnicach, Anika zaproponowała swojego grilla. Wtedy wiedzieliśmy, że ognisko na pewno się odbędzie :).
Gdy przestało padać udaliśmy się na siekiernickie pola. Drogą błotną, śliską acz wielce wesołą :>. Rozpaliliśmy grilla, przesznupaliśmy krzaki w poszukiwaniu drewna na ognisko, które później suszyliśmy na ruszcie ;p , co w konsekwencji dało żywy ogień. Rozmowom i wygłupom nie było końca, nawet kiełbaski nie chciały się skończyć chociaż do pomocy użyliśmy psiaka Ralfa :). Widzieliśmy kołującego bociana nad naszymi głowami, widzieliśmy 2 zachody słońca naraz. Jedni robili zdjęcia i kręcili filmy, podczas gdy inni nosili drzewa przez pole. Wszystko po to, by na końcu skrzyżować strumienie i zagasić ognisko (nax dzięki za towarzystwo :p). Droga powrotna okazała się jeszcze weselsza niż poprzednia, ponieważ dodatkowym utrudnieniem była noc i promilki :). Kogo się dało odprowadzono pod dom. Komu się dało darło się mordki pod oknami. Tak trafiliśmy na Pszczyńska i bus 32, który zawiózł nas do Zabrza, gdzie odbyło sie poogniskowe afterparty.
Podsumowując stwierdzam, że ognisko łączy, ognisko parzy, ognisko uśmiech ma na twarzy. Duża w tym zasługa obecnych i zdeterminowanych, którzy za wszelką cenę pragnęli tego spotkania i nie dali sobie wmówić, że dziś się nie uda. Dzięki wszystkim i każdemu z osobna ;).
Galeria zdjęć z sikornickich wygibasów.
determinacja to ich drugie imię
"droga błotna jeeeeeeeeest, nie wiadomo czy ma kreeeeeeees"
rower jest wielce okej
afterniacy
Spotkaliśmy sie na ostatnim przystanku autobusu nr 156, a więc na Sikorniku. Czekała już na nas grupka rządna integracji. Zaczęła się pogodowa licytacja ("będzie padać" , "nie będzie" , "tam błysło" , "ale nie grzmotło , "ooo! a jednak grzmotło :>") , której wynikiem była dwugodzinna ulewa. Schronienie dała nam wiata, gdzie rozpaliliśmy mini ognisko, gdzie czekaliśmy na spóźnialskich, gdzie skrytopijcy decydowali o tym jak będzie wygladała dalsza część dnia. Gdy nikt nie chciał udzielić schronienia w klatkach i piwnicach, Anika zaproponowała swojego grilla. Wtedy wiedzieliśmy, że ognisko na pewno się odbędzie :).
Gdy przestało padać udaliśmy się na siekiernickie pola. Drogą błotną, śliską acz wielce wesołą :>. Rozpaliliśmy grilla, przesznupaliśmy krzaki w poszukiwaniu drewna na ognisko, które później suszyliśmy na ruszcie ;p , co w konsekwencji dało żywy ogień. Rozmowom i wygłupom nie było końca, nawet kiełbaski nie chciały się skończyć chociaż do pomocy użyliśmy psiaka Ralfa :). Widzieliśmy kołującego bociana nad naszymi głowami, widzieliśmy 2 zachody słońca naraz. Jedni robili zdjęcia i kręcili filmy, podczas gdy inni nosili drzewa przez pole. Wszystko po to, by na końcu skrzyżować strumienie i zagasić ognisko (nax dzięki za towarzystwo :p). Droga powrotna okazała się jeszcze weselsza niż poprzednia, ponieważ dodatkowym utrudnieniem była noc i promilki :). Kogo się dało odprowadzono pod dom. Komu się dało darło się mordki pod oknami. Tak trafiliśmy na Pszczyńska i bus 32, który zawiózł nas do Zabrza, gdzie odbyło sie poogniskowe afterparty.
Podsumowując stwierdzam, że ognisko łączy, ognisko parzy, ognisko uśmiech ma na twarzy. Duża w tym zasługa obecnych i zdeterminowanych, którzy za wszelką cenę pragnęli tego spotkania i nie dali sobie wmówić, że dziś się nie uda. Dzięki wszystkim i każdemu z osobna ;).
Galeria zdjęć z sikornickich wygibasów.
determinacja to ich drugie imię
"droga błotna jeeeeeeeeest, nie wiadomo czy ma kreeeeeeees"
rower jest wielce okej
afterniacy