Rekonesans Gliwic
Sobota, 22 maja 2010
· Komentarze(2)
Kategoria rowerowanie
2 tygodnie minęły od mojego ostatniego wpięcia się w pedały. Powody ku temu różne, tu jakiś deszcz, tam jakieś igry, po nich jakaś powódź. Długa przerwa wynagrodzona została piękną pogodą i wiadomością, że klamkomanetki do bracikowej meridy są już do odebrania w gliwickim Bikeatelierze. Nagrodą była także nieudana próba umieszczenia bloku w pedale. Dzięki czemu kość piszczelowa dowiedziała się jak smakuje metal :) (boli już 5-ty dzień).
Spotkaliśmy się pod palantem, w którym nax kupował nowy licznik dla swojej nowej kobiety. Nie wiemy, jeszcze co będzie zliczał ;) miejmy tylko nadzieję, że będzie robił to prawidłowo, a jej alfons odprowadzi odpowiedni podatek ;P. Oczywiście skorzystałem z okazji i wskoczyłem na szosówke. Zgrozaaaaa!, kiera wąska, opony wąskie, pozycja co najmniej niebezpieczna :p tyle moich wrażeń. Po szybkim naxowo-partyzanckim montażu licznika przy użyciu kluczy i zapalniczki ruszyliśmy do Gliwic. Tym razem nax już nie walczył jak na fullu, ba w strusia się bawił i uciekał ;p. Lubię naszą trójką jeździć jakoś takoś dobrze się jedzie. W Gliwicach Michały odebrały co miały i udaliśmy się zobaczyć jakie zniszczenia poczyniła woda. Stadion X-lecia zamienił się w basen z trybunami co nie wróżyło dobrze dla mojego wydziału. Kłodnica dalej była wysoko na szczęście Wydział Inżynierii Środowiska i Energetyki zdołał uporać się z wodą i mogliśmy przemieszczać się po suchym asfalcie, na którym spotkaliśmy McArona z dziećmi ;).
Z nowymi danymi na temat stanu Gliwic udaliśmy się do domu. Trasa poprawna, raz nawet udało mi się dokonać zmiany i wcisnąć na przodek, bo chłopaki jakoś mnie nie wpuszczali ;). Może to i dobrze, bo po takiej przerwie czułem, że to nie był mój dzień. W końcu igry, to igry ;p.
parkowanie przy bikeatelier

bracik chciał zrobić kokardkę z łańcucha ;)

tu narazie jest boisko, ale będzie kąąąąą-pieeee-liiiii-skoooooo :P

double date ;)

Hala Maszyn Cieplnych, gdzie mieści się dyplomowana przeze mnie turbinka (stan z 18.05.2010r.)

a tu 4 dni później ;)
Spotkaliśmy się pod palantem, w którym nax kupował nowy licznik dla swojej nowej kobiety. Nie wiemy, jeszcze co będzie zliczał ;) miejmy tylko nadzieję, że będzie robił to prawidłowo, a jej alfons odprowadzi odpowiedni podatek ;P. Oczywiście skorzystałem z okazji i wskoczyłem na szosówke. Zgrozaaaaa!, kiera wąska, opony wąskie, pozycja co najmniej niebezpieczna :p tyle moich wrażeń. Po szybkim naxowo-partyzanckim montażu licznika przy użyciu kluczy i zapalniczki ruszyliśmy do Gliwic. Tym razem nax już nie walczył jak na fullu, ba w strusia się bawił i uciekał ;p. Lubię naszą trójką jeździć jakoś takoś dobrze się jedzie. W Gliwicach Michały odebrały co miały i udaliśmy się zobaczyć jakie zniszczenia poczyniła woda. Stadion X-lecia zamienił się w basen z trybunami co nie wróżyło dobrze dla mojego wydziału. Kłodnica dalej była wysoko na szczęście Wydział Inżynierii Środowiska i Energetyki zdołał uporać się z wodą i mogliśmy przemieszczać się po suchym asfalcie, na którym spotkaliśmy McArona z dziećmi ;).
Z nowymi danymi na temat stanu Gliwic udaliśmy się do domu. Trasa poprawna, raz nawet udało mi się dokonać zmiany i wcisnąć na przodek, bo chłopaki jakoś mnie nie wpuszczali ;). Może to i dobrze, bo po takiej przerwie czułem, że to nie był mój dzień. W końcu igry, to igry ;p.
parkowanie przy bikeatelier

bracik chciał zrobić kokardkę z łańcucha ;)

tu narazie jest boisko, ale będzie kąąąąą-pieeee-liiiii-skoooooo :P

double date ;)

Hala Maszyn Cieplnych, gdzie mieści się dyplomowana przeze mnie turbinka (stan z 18.05.2010r.)

a tu 4 dni później ;)
