Zabrzańska Masa Krytyczna (październik)
Piątek, 8 października 2010
· Komentarze(5)
Kategoria masy
08.10.2010 - od paru dni wiedziałem, że będzie to jeden z najbardziej wypełnionych piatków tego roku. Rozpoczął się sprawą w sądzie na szczęście obecność na niej była nieobowiązkowa, dlatego też leżałem sobie pod kołdrą. Później miał miejsce pogrzeb dyrektora z mojego liceum.
Gdy wróciłem do domu telefonem zaczepił mnie nax, który wygodnie siedział sobie na ławce pod moim blokiem. Pojechaliśmy na hałdę przyszykować opał i miejsce na ognisko dla afterowiczów z masy. Pogoda bardziej niż cudowna - dlaczego tak nie może być cały rok? Chyba trzeba pomyśleć nad zmianą szerokości geograficznej ;). W przygotowaniach pomagał oczywiście bracik oraz Rychu, który kiedyś prosił co by dawać znać, gdy będziemy się wybierać, zwłaszcza w jego okolice ;P. Drewna tyle, że mamy wielkie nadzieje na przyszłość. Aż nie chciało się wracać do domu na jedzenie i szykowanie na masę tylko od razu rozpalać i robić obiad.
W domu jakieś małe am w postaci musli tropikalnych z biedronki ;> i przygotowania do wyjazdu na masę, a bardziej na ognisko i obiadokolację. Masa miała się nie odbyć ponieważ panowie policjanci pogrozili pismami i telefonami. Zapowiedzieli, że będą patrzeć, nagrywać, łapać i karać. Jakie było moje zdziwienie, gdy na starcie pojawiło się około 70 rowerzystów hahaha :). Mieliśmy jechać grupkami po 15 osób w jakiś tam odstępach, co oczywiście nie wyszło i już przy pierwszej przypadkowej okazji dojechaliśmy do siebie. Na szczęście chwała policji za to, że nie przyjechali wozem technicznym i nie sprawiali żadnych problemów. Ba nawet pan policjant parę razy zrobił "łiłu", aby dać znać kierowcom, że wjeżdżamy na rondo czy skrzyżowanie. Tym razem trasa masy skrócona do ścisłego centrum, co baaaaaaaardzo mi się podobało i chcę tak zawsze. Szybko, świeżo i przyjemnie. Nie nudzi się i nie męczy. Na mecie padła informacja, że na hałdzie na Sośnicy odbędzie się after. Na miejsce dotarliśmy po ponad godzinie, tyle trwało ogarnianie sklepów, kupowanie prowiantu, lampek itp. itd. PARANOJA, ponieważ sam przejazd masy zajął nie więcej niż 40 minut. Gdy renesansowy orszak dojechał na miejsce okazało się, że jest nas wiele. Najliczniejszy (chyba z 20 osób) i najfajnieszy after ever. Znów poznane nowe osoby, zabawowa atmosfera i dobre dziabanie ;). Z początku parę osób miało obawy, co do TEAM ZABRZE i ich umiejętności wzniecania ognia. Jednak nasze spokojne głowy jak zwykle poradziły sobie z problemem i otaczającą chęcią rozgrzania się i usmażenia kiełby na żywym ogniu. Przypominam, że były 2 st. C hehehe, chociaż ja i tak miałem jeszcze zapas ciuchów w plecaku i mogłem siedzieć dłużej.
Spotkanie zakończyliśmy około 23:30 rozjeżdżając się w swoje domowe strony. Piątkowa zabrzańska noc, cicha, pusta i ciepła, jakby nie to miasto. Nie udało się spalić całego przygotowanego drewna, może zabezpieczymy je na ognisko, które chcemy zrobić, gdy spadnie pierwszy porządny śnieg ;).
Dzięki wszystkim obecnym.
- galeria janka
- galeria naxa
- galeria rycha
zmodyfikowane miejsce z afteru ZMK nr 1
patole
zimno-ciepło-zimno
panorama najwyższej części hałdy
z rokerem na mecie ;)
rozpalanie, reszta patrzy i kibicuje ;P
władca ognia
grzanie
smażenie - już sobie smaka zrobiłem tym zdjęciem :>
rozrost ognia :D
w przerwach czas na herbatkę z sokiem malinowym (zdjęcie specjalnie dla Dynia ;>)
światłem malowane napisy, które lubimy
kwiatki, ten ładniejszy mój, naxowi coś nie szło zamrażanie światła ;p
Gdy wróciłem do domu telefonem zaczepił mnie nax, który wygodnie siedział sobie na ławce pod moim blokiem. Pojechaliśmy na hałdę przyszykować opał i miejsce na ognisko dla afterowiczów z masy. Pogoda bardziej niż cudowna - dlaczego tak nie może być cały rok? Chyba trzeba pomyśleć nad zmianą szerokości geograficznej ;). W przygotowaniach pomagał oczywiście bracik oraz Rychu, który kiedyś prosił co by dawać znać, gdy będziemy się wybierać, zwłaszcza w jego okolice ;P. Drewna tyle, że mamy wielkie nadzieje na przyszłość. Aż nie chciało się wracać do domu na jedzenie i szykowanie na masę tylko od razu rozpalać i robić obiad.
W domu jakieś małe am w postaci musli tropikalnych z biedronki ;> i przygotowania do wyjazdu na masę, a bardziej na ognisko i obiadokolację. Masa miała się nie odbyć ponieważ panowie policjanci pogrozili pismami i telefonami. Zapowiedzieli, że będą patrzeć, nagrywać, łapać i karać. Jakie było moje zdziwienie, gdy na starcie pojawiło się około 70 rowerzystów hahaha :). Mieliśmy jechać grupkami po 15 osób w jakiś tam odstępach, co oczywiście nie wyszło i już przy pierwszej przypadkowej okazji dojechaliśmy do siebie. Na szczęście chwała policji za to, że nie przyjechali wozem technicznym i nie sprawiali żadnych problemów. Ba nawet pan policjant parę razy zrobił "łiłu", aby dać znać kierowcom, że wjeżdżamy na rondo czy skrzyżowanie. Tym razem trasa masy skrócona do ścisłego centrum, co baaaaaaaardzo mi się podobało i chcę tak zawsze. Szybko, świeżo i przyjemnie. Nie nudzi się i nie męczy. Na mecie padła informacja, że na hałdzie na Sośnicy odbędzie się after. Na miejsce dotarliśmy po ponad godzinie, tyle trwało ogarnianie sklepów, kupowanie prowiantu, lampek itp. itd. PARANOJA, ponieważ sam przejazd masy zajął nie więcej niż 40 minut. Gdy renesansowy orszak dojechał na miejsce okazało się, że jest nas wiele. Najliczniejszy (chyba z 20 osób) i najfajnieszy after ever. Znów poznane nowe osoby, zabawowa atmosfera i dobre dziabanie ;). Z początku parę osób miało obawy, co do TEAM ZABRZE i ich umiejętności wzniecania ognia. Jednak nasze spokojne głowy jak zwykle poradziły sobie z problemem i otaczającą chęcią rozgrzania się i usmażenia kiełby na żywym ogniu. Przypominam, że były 2 st. C hehehe, chociaż ja i tak miałem jeszcze zapas ciuchów w plecaku i mogłem siedzieć dłużej.
Spotkanie zakończyliśmy około 23:30 rozjeżdżając się w swoje domowe strony. Piątkowa zabrzańska noc, cicha, pusta i ciepła, jakby nie to miasto. Nie udało się spalić całego przygotowanego drewna, może zabezpieczymy je na ognisko, które chcemy zrobić, gdy spadnie pierwszy porządny śnieg ;).
Dzięki wszystkim obecnym.
- galeria janka
- galeria naxa
- galeria rycha
zmodyfikowane miejsce z afteru ZMK nr 1
patole
zimno-ciepło-zimno
panorama najwyższej części hałdy
z rokerem na mecie ;)
rozpalanie, reszta patrzy i kibicuje ;P
władca ognia
grzanie
smażenie - już sobie smaka zrobiłem tym zdjęciem :>
rozrost ognia :D
w przerwach czas na herbatkę z sokiem malinowym (zdjęcie specjalnie dla Dynia ;>)
światłem malowane napisy, które lubimy
kwiatki, ten ładniejszy mój, naxowi coś nie szło zamrażanie światła ;p