Gliwicka Masa Krytyczna (listopad)

Sobota, 6 listopada 2010 · Komentarze(3)
Kategoria masy
Historia lubi się powtarzać, a w dodatku wielokrotnie. Podobnie jak miesiąc wcześniej byłem w Gliwicach, żeby powrócić do Zabrza, zjeść i pojechać do Gliwic. Tym razem miałem nieco więcej czasu niż poprzednio, czego nie może powiedzieć bracik mehow ;)(dosłownie wszedł zjadł i wyszedł). Kolejnym powtórzeniem była pogoda. Nie wiem jak robią to Gliwice i komu i ile płacą, ale od początku roku mają pogodę na zamówienie. Nieważne, czy przez 2 tygodnie było 5st. C. czy rano lało, na masę zawsze jest pogoda.

Po zjedzeniu lasagnii z biedronek wyruszyłem z bratem do Gliwic. Bez pośpiechu i gonitwy jechaliśmy sobie trasą standardową. Gdzie w okolicach Bravo prawie dostałem zawału i chciałem wjechać w krzaczory, gdy podjechało do mnie coś. Myślałem, że samochód tak blisko i zaraz zarobię co najmniej lusterkiem, ale NIE. Był to Artur z Katowickiej Masy na swojej "poziomce" ;p. Dalszą trasę odbyliśmy już wspólnie docierając na Kraka przez wydziały Politechniki Śląskiej. Na miejscu konkretna ilość ludzików, zwłaszcza jak na listopad. Widać pogoda zrobiła swoje, a raczej Grupa Trzymająca Władzę ;). Przywitanie z kim się dało, a dało się z wieloma. Bardzo miłe uczucie, gdy z masy na masę, ma się więcej rąk do uściśnięcia i imion do zapamiętania - podoba mnie się to wielce, że tak Kazikowo zaciągnę ;P. Spróbuję wymienić wszystkich obecnych znajomków, ale nie wiem czy dam radę ;) : Karolina, Anika, Kira, Eve, Jarek, Jenzor, Klimk, Daro, Gary, Goofy, Ejpok, Tori, Rychu, nax, audiobiker, Chemik, Pablow, Kubush, Serafin, pogodynek i Lukashs. Później nastąpił bardzo kolorowy przejazd, którym rozświetliliśmy Gliwice i co ciemniejsze uliczki ;). Trasa lekko zmieniona/skrócona (co było na duży plus) minęła mi bardzo szybko. Powodem były rozmowy o wszystkim z Eve od najładniejszego Treka na Śląsku, a później z rozmowy o wszystkim i o niczym z nowopoznaną Karoliną dzięki, której przejazd stał pod znakiem zapachu XS hmmmmmm :>.

Na mecie pamiątkowe zdjęcia, zwracanie zdobytych fantów, czyli zapachowej ukrain-szmaty oraz próba jazdy na Arturowej poziomce. Niestety próba nieudana, potrzebowałem więcej czasu, żeby się przestawić ;p. Na szczęście bez obrażeń i świadków mojej gleby, których było by więcej niż odsłon pewnego filmiku na youtubie ;). Na zakończenie udaliśmy się na afterparty, czyli ognisko na koronie stadionu XX-lecia. Frekwencja ogromna około 25 osób. Po opróżnieniu bidonów i zakończeniu rozmów o przedwojennym Zabrzu, ruszyłem z bracikiem do domu. Dzień i noc idealne na jeżdżenie, dlatego podjechaliśmy jeszcze na Macieja zatankować wodę i wróciliśmy na okrętkę do domu.

Bardzo pozytywna masa.
"Pooooodooooobałaaaaa mi sięęęęęę! Taka gruba, ale mi się podobała" :>

- oficjalna galeria masy
- galeria Goofy'ego

ciepły to był dzień, 18 stopni o godz. 11 ;)


rozmowy z matrixowym wirusem ejpokiem ;p


szykowanie do startu


grupowo na mecie


smakowanie poziomki ;P


płonie ognisko w... no nie w lesie ;P


zdecydowanie LUBIMY TO! ;>


podziekowania za zdjecia dla Goofy'ego, Rycha i naxa.

Komentarze (3)

@Goofy, dzieki dzieki, przypomnialo mi sie gdy wstawiles fotki :)
wlasnie uaktualnilem zdjecia teraz uaktualnie Ciebie :P

@art, dzieki w ogole za mozliwosc :),
jeszcze na niej pojade ;]

razor84 18:11 niedziela, 7 listopada 2010

Melduję się jako kolejny do spamiętania ;)

Goofy601 17:33 niedziela, 7 listopada 2010

mam podobne pozytywne odczucia i też "mi się wielce to podoba", nawet pomimo tego, że Gliwice nie są miejscem, które często odwiedzam :) A przy następnej próbie jazdy na poziomie;) bardziej się zrelaksuj, to pojedziesz bez problemu :)

art75 19:49 sobota, 6 listopada 2010
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ziejl

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]