Red Rock Canyon 2

Niedziela, 14 listopada 2010 · Komentarze(10)
Kategoria rowerowanie
W sobotnią noc na forum GMK zrodziła się idea, aby w niedzielny poranek wybrać się na Red Rock. Chętnych mało, bo tylko ja i bracik, inni mieli zamiar jechać do WPKiW. Na szczęście czytam wpisy ludzi z Katowic oraz Chorzowa i wiem czego można się tam spodziewać w weekend, a tym bardziej gdy pogoda jest przyjazna dla człowieka :P. Jednym zdaniem udało się nawrócić grzeszników na słuszną drogę. Co nie zmieniło naszego składu aż do porannego wyjazdu.

Godzina 10:00 pod Multikinem nikt się nie stawił, a więc czas ruszyć na północ. Po dotarciu na kopernickie rondo odzywa się telefon. Dzwoni kubush, który potwierdza swoją chęć dołączenia do Brygady RR (pamiętacie tą baje? ;P). Czekamy 10 minut i nasza ekipka zostaje wzmocniona przez Kubę, Darka i Olka. W ostatecznym pięcioosobowym składzie kierujemy swoje opony na Reda. Pogoda cudna, ulice puste, tempo dobre, chociaż z bracikiem często robimy przypadkowe ucieczki od peletonu, zwłaszcza na podjazdach wykorzystując powszechnie znaną i lubianą jazdę na kole ;>. Na Stolarzowicach podejmuję złą decyzję i skręcamy troszkę nie tak jak trzeba było ;P. Wynikiem tego jest lekkie zboczenie z obranego kursu i jazda wzdłuż torów wąskotorówki. Gdy na horyzoncie pojawia się jedyna w tej okolicy góra, wiemy że jest dobrze :P, to DSD. Tam postój i chwilę później oglądamy Wielką Dziurę z góry, stojąc sobie na tarasie widokowym. Krótka sesja i kierunek do wnętrza tego dołu. Zanim dotarliśmy na dół zdążyliśmy kilka razy nałapać odpowiednią ilość pomarańczowego błotka, umyć się w kałużach i nałapać ponownie ;>. Wygrzani słońcem i schłodzeni źródełkiem zdecydowaliśmy się na powrót, który przebiegł bezproblemowo. Nasza grupa Oranje rozdzieliła się w Zabrzu.

Minęło 9 tygodni od mojej wizyty w Wielkim Dole, a ślady błotka na rowerze dalej były widoczne ;). Dziś warstwa tego specyfiku została odnowiona ;>. Trzeba tam kiedyś wrócić jakąś większą ekipą. Posiedzieć, zrobić jakiś ogień, zrobić jakieś kiełby ;P, wody do gaszenia jest w trzy i trochę ;].

Kto dziś nie ruszył się z domu i nie wykorzystał dnia z krótką koszulką i krótkimi spodniami w tytule popełnił grzech i powinien sobie wyznaczyć karę! Jeśli nie umie sam, może poprosić znajomych tudzież swojego proboszcza :>.

PS ehhhh, że ten Vettel musiał to wygrać :/. Chociaż przyznać trzeba, że Alonso i Ferrari za dziś nie należało się NIC! Brawo Kubika ;>.

spotkanie pod krzyżem, o dziwo nikt nas nie gonił :P


zła droga, ale widoki dobre ;)


wskaźnikiem zrobionym na prędce moje pokazywanie gdzie jesteśmy i gdzie chcemy lub powinniśmy być ;P


wiedziałem, że to będzie mega fotka, kubush też wyczaił ten kadr ;P


panoramka, troche mniej zieleni niż 2 miesiące temu, poza tym bez zmian :)


Kuba i ja na tle kamieniołomu


Brygada RR aka Oranje TEAM


lubię pod słońce


red rocka wziąłem ze sobą do domu na czym się dało ;]


nowa definicja koloru białego, trzeba będzie pozmieniać w paru miejscach :]

Komentarze (10)

:)))

razor84 23:21 piątek, 19 listopada 2010

i zas beze mnie =P

nax 18:23 środa, 17 listopada 2010

@mycha, nie przesadzaj, do wiosny jeszcze pół roku :)
@razor, a ja Ci mówię, że nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa :]

art75 22:38 wtorek, 16 listopada 2010

Nie wiem, czy następny raz nie będzie dopiero na wiosnę :P

No i niestety, jakiś pech mnie dopadł z tą chorobą, ale poleżałam tydzień w łóżku i już jest dobrze :)

mycha89 18:44 wtorek, 16 listopada 2010

@art75, no tak, Ty po 16 kg ogorkow i wode na zapitke ;) hihihi

@mehow, no tak tak, potwierdzam wdrapal sie nasama gore po wielkich kamieniach :>

@goofy, przyznaj sie nie pojechales z nami, bo bales sie blotka ;P

@mycha, bardzo ladnie, wyznaczaj sobie kare, Twoje sumienie podpowie Ci jak wielka ;> hehehe. Nastepnym razem bedziemy chcieli wybrac sie jakas wieksza paką na Red Rocka, wiec moze akurat bedziesz mogla ;).

@kubush, u mnie wyslcho, zrobila sie zolidna wartwa, nie bedzie latwo z jej pozbyciem sie ;)

razor84 21:29 poniedziałek, 15 listopada 2010

ja też pojeździłem, ale tylko najkrótszą drogą do pracy...

art75 22:23 niedziela, 14 listopada 2010

ahh mycha czy to pech Dynia Cię dopadł? :p zdrowiej!
ja jestem dumny i zadowolony, że udało mi się tym razem
zrobić pewien podjazd, o którym dyskutowałem z naxem
(miał racje skubany ;p ) zimą się tam pojedzie + fire :]

mehow 20:20 niedziela, 14 listopada 2010

Piękny późno-listopadowy wyjazd :) Widzę że upiekło mi się z trzecim w tym tygodniu myciem roweru :P Ale grzechu nie popełniłem - pogodę również wykorzystałem. Tyle że niestety w trochę innych godzinach ;)
pozdrawiam.

Goofy601 19:02 niedziela, 14 listopada 2010

A też dzisiaj myślałam, żeby się tam wybrać, spodobał mi się Twój poprzedni wpis i fotki :D Niestety jestem na antybiotykach i musiałam porzucić swoje plany i zostawić rower w spokoju... Także karę muszę sobie wyznaczyć :P
A te dzisiejsze fotki też świetne! No i pogoda dopisała :D

mycha89 18:54 niedziela, 14 listopada 2010

tak jak piszesz pogoda była idealna, wyjazd udany, czekam aż błoto na rowerze zaschnie i zacznę je odłupywać :-)
dzięki i pozdrawiam!

kubush 18:48 niedziela, 14 listopada 2010
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa rzylu

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]