Błotne maseczki i Czechowice

Piątek, 19 listopada 2010 · Komentarze(3)
Kategoria rowerowanie
W piątkowy poranek zbudziło mnie słońce. Było to dziwnie i nienaturalne, ponieważ dzień wcześniej świętowaliśmy wielki dzień tj. 15 listopada 2010. Celebracja nie odbyła się w plenerze, lecz w knajpie. Dlatego też powinienem zostać zbudzony bolącym baniakiem od papierosowego dymu. Na szczęście i mam nadzieję na zawsze ten stan nie powróci już. Czekałem na to od wielu lat i uważam tą decyzję za najsłuszniejszą w całej historii nowożytnej Polski :D.

Po śniadaniu i napisaniu kilku postów brat Michał zaproponował jazdę na Czechowice. Oczywiście zgodziłem się, była to dobra okazja do podjęcia próby pozbycia się red rockowego lakieru, który został nałożony w ilości znacznej ;P.
Szybka mobilizacja, info do naxa i już byliśmy w drodze. Przy kąpielisku leśnym zatrzymał mnie telefon naxa, który kończył serwis zielonych nóżek i chciał z nami :)... poczekaliśmy 30 minut!!!!! (zajśśśśśśś). Na szczęście czas umilały nam wodno-błotne leśne trasy. Po spotkaniu przy Macieju i napełnieniu bidonów ruszyliśmy kolejny raz w darmowe SPA :>. Jest frajda w takiej jeździe zwłaszcza, gdy nie posiada się błotników. Na miejsce dzięki zmianom dotarliśmy prędko i żwawo. Nax czasami uciekał, ale wkurzał się na swoją niewygodną pozycję na 16" ramie, wiec musieliśmy go zrozumieć :P. Na Czechowicach wciąż jesiennie, ale już nie złoto, lecz szaro, buro i ponuro. Kolory lakieru także uległy zmianie. Pomarańczowy Red Rock został pokryty pospolitym, leśnym błotem w barwach czarno-brązowych. Po napojeniu się i pstryknięciu kilku fotencji ruszyliśmy nazot. Powrót zmodyfikowaną trasą, ale kolejnego SPA sobie nie odmówiliśmy :P. Pierwszy raz jechałem w żółtych szkłach. Kurcze aleeee różnica, ładnie podbijały kontrast i sprawiały, że jakoś dziko się czułem ]:->. Na koniec zaczęła mnie łapać ścianka jedzeniowa, co na ostatnich dwóch podjazdach wprawiło mnie w nieciekawy stan. Dobrze, że do domu było już blisko :).

Sprowokowało mnie to do zrobienia potężnego obiadu, do którego użyłem 3/4 zawartości lodówki. Później mogłem umrzeć z herbatą w reku ;).

złote tarasy, ino że w Zabrzu ;)


anikowy licznik żyjący własnym życiem :), (należy zwrócić uwagę na to, że rower leży :P)


merida lubi to :)


posiedzenie


panorama


szaro, buro i ponuro 1


szaro, buro i ponuro 2


zbiorowo-kolorowo jak na paradzie równości ;)


patrząc na Świat przez nieróżowe okulary :P

Komentarze (3)

kuzwa, tak teraz patrze na nia i pomimo skrobanki
jest wiecej blota niz bylo ;P, fuck ;]

razor84 20:31 sobota, 20 listopada 2010

ja bym mu nie ufał :p
kurcze, pojeździłbym seeee!

mehow 18:40 sobota, 20 listopada 2010

ja zaczynalem! ten serwis :P. a w zasadzie dostosowywanie tego malenstwa do mnie :P
nie moja wina, zescie tak wyjechali od razu zamiast poczekac :P jeszcze Was musialem gonic na nozkach :P

a z tym licznikiem - to ja wiem dlaczego on sie wylacza i trzeba go recznie wlaczac chyba =D

nax 15:41 sobota, 20 listopada 2010
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa iasta

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]